No to zaczynamy!
Miało być tak:
„Ja: Gosia, jak Wam idzie budowa? Co nowego?
G:Ku#%a, Marzena, nie budujcie domu!
Ja: Spoko, Gosia, my mamy zamiar kupić gotowy [stan deweloperski, z użytkowym poddaszem].”
Jak jest dzisiaj:
04.10.2016 r. staliśmy się oficjalnie posiadaczami prawie 10,5 arowej działki w miejscowości X. Przez przypadek: „Sprawdźmy, co mają ciekawego w parterówkach…” (oglądając wcześniej tylko domki z użytkowym poddaszem), zakochałam się w projekcie Proteusz i już wszystkie inne, które mi/nam się do tej pory podobały, przestały mieć znaczenie. Z pomocą kilku argumentów mężowi również się spodobał :) i w grudniu, w ramach prezentu pod choinkę, był już nasz! :D I tak oto 04.04.2017 r. dostaliśmy pozwolenie na budowę (!) ogarniając w tzw. międzyczasie ekipę budowlaną, kierownika budowy, geodetę, kredyt oczywiście ;) i… kupując zupełnie przez przypadek 4 lampy jarzeniowe do garażu (oprawy i żarówy) w cenie 1 sztuki, ha! ;)
Cóż za chichot losu <3
I jeszcze jest tak:
„Grz: Powiedź Bartkowi, żeby już sobie oglądał na youtube Mario Budowlaniec. Ja z nim wszystkie parapety wstawiłem.”
Jeszcze dobrze nie zaczęliśmy, a już zaliczyliśmy pierwsze wpadki… Nie ma to jak przegapić terminy podpisania umów z dostawcami prądu i gazu, bo: a) mąż podał zły adres korespondencyjny i za późno odebraliśmy pismo, b) żadne z nas nie pokusiło się o przeczytanie „miliona” kartek przesłanych przez dostawcę. Tak, tacy jesteśmy zdolni… Na szczęście łatwo się to „naprawiło”.
I tak (sms):
„Ja: Dostaliśmy dziś pozwolenie na budowę! :)
G: Super!! Teraz to będzie już tylko gorzej :D my zaś już po elewacji domu :)"